BANER_SLIDER

Spełnione marzenie - Disneyland

Disneyland… Główny nasz punkt wizyty w Paryżu, choć kilka osób przed moim wyjazdem (nawet tych najbliższych), pytało się, po co zabieram pięciolatkę do Disneylandu, przecież ona nic z tego nie będzie pamiętała. Ja uważałam, że zapamięta co najmniej tyle samo, ile z każdego innego wyjazdu, a może i więcej, ponieważ jest to miejsce magiczne dla dzieci Nie pomyliłam się Radość, jaką przyniósł jej ten dzień, jest nie do opisania słowami. Spędziłyśmy tam kilkanaście godzin (od 10,00 do 22.30) a ona chodziła i sama nie mogła nacieszyć się każdą chwilą. Wiadomo, nie z każdej atrakcji mogła korzystać, niektórych się bała, ale i tak nie zabrakło ich tego dnia.
Zaczęłyśmy od Piratów z Karaibów i to miejsce nieco ją wystraszyło. Było dla niej zbyt ciemno, a kilka mocnych zjazdów łódką w dół sprawiło, że potem w Domu Strachów, widząc znowu ciemność, zrobiła małą awanturę i musieli nas wyprowadzać bocznym wyjściem. Ja natomiast uważam, że to nie Dom Strachów, a po prostu bajkowa kraina duchów. Dopracowana, jak całe miasteczko, do ostatniej kreski










Najważniejszym punktem dla Anielki był domek Myszki Miki. To jej ulubiona postać z bajki i to spotkanie ulubionego bohatera sprawiło, że ten dzień zostanie zapamiętany na długo i był taki wyjątkowy Sama stwierdziła po wyjściu, że jedno marzenie się jej spełniło Drugie to zostać Myszką Miki i zamieszkać w Disneylandzie ;) ( chyba więc spełniłyśmy to jedyne możliwe ;) )




  Labirynt Alicji w Krainie Czarów to kolejne jej ulubione miejsce. Gdy już przeszłyśmy cały, kazała wrócić i robić sobie zdjęcia przy każdych małych drzwiczkach










Oczywiście filiżanki, słoniki i cała dziecięca kraina bardzo podobała się Anieli. Musiała także złożyć wizytę niemal w każdym sklepiku, które kuszą odwiedzających miasteczko. Dobrze zaopatrzyć się w dodatkowe euro, by móc sprawić radość swojemu dziecku. Aniela miała to szczęście, że wyjazd do Francji był jej podarunkiem urodzinowym, a zamiast prezentów w Polsce dostała euro specjalnie na zakupy w Disneylandzie. Przybyło więc w domu gadżetów z myszkami :)



W ciągu dnia dwa razy przechodziły parady, prezentując niemal każdą postać ze znanych dzieciom bajek. Warto było zatrzymać się i przyglądać dokładnie. 














Jedynym minusem są wszechobecne kolejki. My byłyśmy jeszcze przed majowym weekendem, a niemal do każdej atrakcji trzeba było stać ok. 40 minut. Rada na przyszłość - najlepiej wybrać się na dwa dni :)





Czy warto zatem z małym dzieckiem jechać do Disneylandu ? Bez wahania powiem: TAK :)
To właśnie w tym wieku dziecko całym sobą chłonie wszystko wokół. Za kilka lat, gdy znowu tam pojedzie, będzie zapewne szalała na karuzelach, a cały bajkowy świat zejdzie na drugi plan. Sama miałam łzy szczęścia w oczach, widząc jej radość. A tak, jak dziękowała za ten dzień, za ten prezent, chyba nie zdarzyło się wcześniej :) Powiedziała : " TO BYŁ MÓJ SZCZĘŚLIWY DZIEŃ, MAMUSIU. "


















5 komentarzy:

  1. Super zdjęcia wyszły :)
    Piękny prezent dla naszej Myszki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie prezenty są najlepsze , i najbardziej zapamiętane :)
    widać u A. tę radość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zapamięta na długo :) W każdym razie dla tej radości warto było tam jechać :)

      Usuń
  3. Kiedy następne odwiedziny u Myszki ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zależy co wymyślisz ciociu ;)

    OdpowiedzUsuń