BANER_SLIDER

Marzenia są od tego by je spełniać na całego - Dominikana

Dominikana to kraj, który chciałam zobaczyć od kilku lat. Dzięki M. poznałam rytmy bachaty i salsy, a to zaczęło mnie ciągnąć w stronę Karaibów. Cały czas wahałam się ze względu na Anielkę, nie wiedząc, czy wytrzyma tak długą podróż, ale w końcu postanowiliśmy zaryzykować.
Z Warszawy duży niebieski samolot Tui zabrał nas bezpośrednio do Punta Cana. Niespełna 12h minęło naprawdę bardzo szybko. Może śmiesznie to brzmi, ale dłużyły mi się pierwsze 3h, a potem już zleciało. Aniela w drugiej połowie lotu zaczęła zaczepiać pasażerów i pomimo nocnego wyjazdu z domu, w samolocie spała tylko ok. 2h.
Już na lotnisku powitała nas ogromna wilgotność , tropikalny deszcz (na szczęście pogoda nijak miała się do tej zapowiadanej w prognozie, bo deszczu ogółem było bardzo mało) i przedziwne lotnisko pełne chaosu. Dotarliśmy
Wybraliśmy hotel z sieci Riu. Choć nie był pięciogwiazdkowy, nie wiem, czego jeszcze można więcej oczekiwać? Dobre jedzenie, czysto, kilka kroków do plaży , jeśli ktoś lubi - animacje w ciągu dnia i wieczorem zapewniały dodatkowe atrakcje.
 
Sama Dominikana to chyba najbardziej roztańczony kraj, jaki widziałam. Melodie salsy, bachaty i merengue napływały z każdej strony. Oni już chyba od urodzenia potrafią tańczyć merengue
                     https://www.youtube.com/watch?v=VSHGFXxvBtQ&feature=share








 
Uśmiechnięci, przyjaźni; choć na plaży wielu próbuje coś sprzedać, to nikt nie jest nachalny. Dominikana to raj na ziemi: idealnie biały piasek , ciepłe morze (choć podobno trwają spory, czy w tym miejscu to już morze, czy jeszcze ocean? - fale dość spore), charakterystyczne powykrzywiane palmy, po których wspinaczki sprawiały radość nie tylko Anielce.

 
Spędzaliśmy nasz urlop na błogim lenistwie. Jeden dzień na plaży, drugi na katamaranie, który zawoził nas na do kolejnego zaczarowanego miejsca. Tego typu wycieczek jest tam naprawdę wiele i każdy znajdzie coś dla siebie. Warto jednak kupować wycieczki w lokalnych biurach - są znacznie tańsze i niosą ze sobą sporą dawkę adrenaliny ;) My popłynęliśmy na wyspę Saonę (wpis TU), Catalinę , zwiedziliśmy miasteczko La Romana, a ja popływałam z delfinami
Jeżeli kiedyś jeszcze uda nam się polecieć tam kolejny raz, czeka na nas Santa Domingo (4h jazdy autokarem w jedną stronę) oraz Samana i przepiękny wodospad. Niestety, końcowy odcinek trzeba pokonać konno, a nie można zabrać dziecka razem na jednego konia, więc Aniela musi podrosnąć.

                                                                    rzeka Chavon

 La Romana



 uliczny fast food ;)



 droga na Catalinę










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz