Życie
jest takie ulotne, a my ciągle jesteśmy w biegu. Poniekąd można
by powiedzieć: takie czasy - a z drugiej strony, czy ktoś ciągle
każe nam biec?...
Od
kiedy wróciliśmy z Bułgarii, praktycznie z M. się nie widujemy.
On ciągle w pracy, dzwoni w zasadzie tylko służbowo, a wieczorem
nawet jak jest, to jakby go nie było. Wieczne telefony, zmęczenie
sprawiają, że dzień za dniem po prostu gdzieś nam ucieka. Dlatego
ostatnie dwa weekendy spędziliśmy poza domem, w górach. Uważam,
że takie chwile każdemu są potrzebne. W domu, nawet jak nie ma
zaplanowanych wizyt gości, to zawsze znajdzie się coś, co powinno
się zrobić. A weekendowy wyjazd potrafi sprawić cuda
Niestraszna była nam poranna ulewa w sobotę - ustaliliśmy, że
jedziemy, więc pojechaliśmy. Wybór padł na Szczyrk - miasteczko,
które dla nas jest ważne i które wywołuje specjalne wspomnienia
Większość
czasu spędziliśmy w hotelu, bawiąc się na basenie, grając w
kręgle i ciesząc się wspólnie spędzonymi chwilami
Nie
miałam też specjalnej ochoty biegać z aparatem w ręce za Anielą.
Zdjęć powstało więc niewiele, ale zapraszam do obejrzenia kilku z nich
A Wam kolejnego cudownego weekendu życzę
Aniela
spodnie, kamizelka: Zara
bluzeczka: Jacadi paris
buty: Chupeta paris - Mofflo
czapeczka : Tocoto Vintage - Miss Puppet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz