Gran Canaria, jak już
pisałam, to kolejny punkt na naszej mapie podróży. Długo się wahałam, czy
wybrać tę wyspę, czy może wrócić na jedną z tych, które już widziałam.
Przeważył termin, ponieważ to nie tylko
Dzień Dziecka, który zamienił się w Tydzień Dziecka, ale również nasza mała
rocznica :)
Gran Canaria dotąd wydawała
mi się bardzo komercyjna, z masą molochów hotelowych. I poniekąd tak jest, hoteli tam nie brakuje,
ale w niektórych miasteczkach są one pięknie
usytuowane pośród skał, wpisując się urokliwie w krajobraz :)
My mieliśmy hotel na
uboczu Maspalomas i to był wybór doskonały. Co prawda mieliśmy kawałek do plaży,
ale droga była tak przyjemna, że po
obfitych posiłkach wychodziło to tylko na dobre ;) Oczywiście hotel udostępniał też bus,
który woził nas na plażę.
Sama Gran Canaria to jak mówią - Hiszpania
w miniaturze. Rzeczywiście, momentami
przypominała mi tę Hiszpanię kontynentalną , którą znam.
Północ wyspy zielona, z wieloma gatunkami palm, z pięknymi
wąwozami i bardzo krętymi drogami. (Nie dotarliśmy do samej stolicy, ale miasta bez dodatkowych rozrywek nie są
atrakcyjne dla naszej Anielki ).
Południe to długie i szerokie plaże z pięknymi wydmami.
Urocze małe miasteczka: Puerto de Mogan,
Puerto Rico czy Playa Amadores - to
miejsca, które trzeba zobaczyć.
Tydzień minął nam naprawdę uroczo i stanowczo za
szybko. Chyba za rok musimy planować
urlop już dwutygodniowy :) Aniela pierwszy raz na wakacjach zawarła
przyjaźń z koleżankami, a nie z kolegami.
Dziewięcioletnia koleżanka była dla niej wzorem, rodzice odeszli na
dalszy plan, zyskując chwilę oddechu dla
siebie. Choć były i ciężkie momenty. Sama stwierdziła podczas lotu do domu, że
wraca do słuchania rodziców, bo tam liczyły się tylko przyjaciółki ;)
A dla tych wszystkich, którzy pytają mnie, która wyspa fajniejsza: Gran Canaria czy Teneryfa, odpowiem tak, jak mówią Teneryfczycy:
- Co najlepsze ma Gran Canaria ?
- Widok na
Teneryfę :)
A tak naprawdę, dla nas najbardziej magiczną wyspą jest
Lanzarote. To miejsce, gdzie moglibyśmy mieszkać na stałe. Chociaż każda z wysp ma swój urok i na
którąkolwiek człowiek pojedzie, będzie
zadowolony. Klimat po prostu doskonały - dla tych, którzy lubią słońce, ale bez
nadmiernych upałów, z przyjemnym
powiewem wiatru.
Tam jest cudownie pięknie :)
OdpowiedzUsuńMyszunia jak zawsze elegancka ;)
Piękne widoki! Aż zwiedziłam te miejsca na Google Earth. A Anielka jak prawdziwa modelka ;)
OdpowiedzUsuńJak każdą z wysp kanaryjskich....piękna i warta zobaczenia :) A Anielka kiedyś sobie przeczyta co tu o niej pisano :) Dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńAnielka trzymająca w rączce myszkę rozczulająca:)
OdpowiedzUsuńDla mnie nr 1 jest Andaluzja, a potem wyspy.
Czasem mam wrażenie, że myszka jakby się do niej przykleiła, jest z nią zawsze :) Jeśli chodzi o Andaluzję, to we wrześniu byliśmy na Costa de la Luz i zachwyciło nas bardzo. Dwa lata temu Costa del Sol, nieco rozczarowało. Kanary kochamy przede wszystkim chyba za klimat. Dla mnie idealny :)
OdpowiedzUsuń