Ile razy marzyłam w ostatnich czterech latach, aby choć przez chwilę, jeden dzień, jedną noc pobyć sama. Aby dziecko gdzieś na chwilę pojechało, a ja będę chłonęła ciszę… Pewno każda matka to rozumie …
No i stało się. Aniela w ostatni weekend pojechała na „biwak
„ do siostry. Uwielbia bawić się w
biwaki, więc siostra się postarała: z
koców zrobiła namiot, porozkładała prawdziwe śpiwory i rozłożyła
turystyczny stoliczek. Umawiały się już od kilku tygodni, więc co ja
mogłam? Tylko wyrazić zgodę. Moja dzielna córka, choć była to to jej
pierwsza noc poza domem, jeszcze mnie
pocieszała twierdząc , że ani się nie obejrzę, jak już wróci, że przecież jedną
noc możemy pospać sami :D
M. stwierdził, że
przecież musi wyfrunąć z domu kiedyś. Tylko czemu tak wcześnie, przecież ona ma
dopiero 4 latka?
Chwila relaksu na basenie była nawet fajna, nie musieliśmy
przekładać jej z rąk do rąk ani licytować się, kto teraz pływa, a kto
pilnuje dziecka. Ale cisza w domu, to
już nie dla mnie…
Z jednej strony wiedziałam, że jest pod dobrą opieką, z drugiej
jednak tęskniłam. Niby wypiłam drinka, obejrzeliśmy jakiś film, ale tak
naprawdę nasłuchując , czy aby nie zadzwonią, że jednak chce noc spędzić z mamą i tatą we własnym
domu.
A ona radosna następnego dnia w południe wróciła i zapytała,
czy ja też dobrze się bawiłam ;)
I tylko małą myszkę zostawiła mi w sypialni abym miała kogo przytulić ;)
A tu moja dzielna duża Anielka na poszukiwaniach kotka ;)
trampki oraz kapelusz, chyba już na każdym blogu znany, ale nam przypomina uszka małej myszki, więc musiał być obowiązkowo H &M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz